Dzień po świętach pożegnaliśmy Fantę. Rak zaczął dawać objawy bólowe i rósł w zastraszającym tempie. Mieliśmy czas, by się przygotować. Chociaż nie da się przygotować na niczyją śmierć. Szczególnie gdy się kogoś tak kochało. Rano o ósmej byłam już w klinice. Jeszcze lekarz zrobił badanie, które potwierdziło, że nowotwór ma przerzuty na kości. Dał zastrzyk. Zasnęła w moich ramionach. Wybiegłam z kliniki, wsiadłam do auta, wzięłam chłopaków i pojechałam do lasu się wypłakać. Kolejne dni b...