Czekała mnie bardzo trudna rozmowa. Podjęłam decyzję o odejściu z pewnej relacji. Zbyt mocno naruszała moje granice. Dojrzewałam do niej kilka tygodni, aż w końcu zebrałam się na odwagę. Czułam, że druga strona będzie mnie przekonywać do dalszej współpracy, kontaktu, że będzie chciała na mnie wpłynąć. A ja ciągle mam problem ze stawianiem granic. Przypominałam sobie kolejne historie, gdy zgadzałam się na coś tylko dlatego, żeby kogoś nie urazić albo komuś nie sprawić przykrości, a potem się wkurzałam na siebie.
Wzięłam psy na spacer i zaczęłam w głowie pisać scenariusz: „Kiedy ona mi to, to ja wtedy jej to”. „Musisz być twarda” – powtarzałam sobie jak mantrę. Spotkanie miało się odbyć u mnie, ale kiedy jeszcze byłam sama, usiadłam na kanapie i obskoczyły mnie psy. Ciasno przyległy po obu stronach. Harley położył mi pysk na udzie, a Kefir wskoczył na kolana i próbował polizać mnie p...