Kiedyś byłam człowiekiem uporządkowanym. Lubiłam planować. Lubiłam listy to do. Lubiłam wiedzieć, co będę robić jutro o 17:30 i co zjem na kolację w piątek.
Miałam życie pod kontrolą.
A potem wydarzył się… pies.
Nie żaden „pupil”. Nie „milusiński”. Pies – chodzący sabotaż...